WITAM WSZYSTKICH O TO MOJA STRONA POSWIECONA ZESPOŁOWI
REAL MADYRT !!!
2010.03.25, godz. 01:08, Airwolf / marca.com
Przed meczem z (i w) Getafe
O ile Barcelona i Atlético są naszymi największymi rywalami, o tyle Getafe zasługuje na miano największego przyjaciela. W końcu jak często zdarza się, że prezes klubu A jest zdeklarowanym kibicem klubu B, walczącego o sukcesy w tej samej lidze co klub A? Tymczasem z taką właśnie sytuacją mamy do czynienia w przypadku Getafe, którego prezes, Ángel Torres Sánchez, jest madridistą. Trudno się zresztą dziwić, skoro sam klub Getafe powstał niecałe dwadzieścia lat temu w oparciu o tamtejszą peñę Realu Madryt.
Ponadto wielu madridistas pracowało lub pracuje w Getafe na trochę niższych szczeblach. Dość wymienić trenerów – Míchel, Michael Laudrup, Bernd Schuster i Quique Sánchez Flores to przecież byli piłkarze Realu Madryt. A w obecnej kadrze naszych rywali znajdują się: Miguel Torres, Adrián, Dani Parejo, Jordi Codina, David Belenguer i Roberto Soldado. Ta drużyna opiera się na wychowankach Realu Madryt w większym stopniu niż sam Real Madryt.
Pepe a sprawa getafska
Największym zgrzytem w poprawnych stosunkach między Los Blancos a Los Azulones był oczywiście słynny, bezczelny faul Pepego na Javierze Casquero, za co winowajcę słusznie ukarano długim zawieszeniem. Zapewne kibice na Coliseum Alfonso Pérez przywitaliby go tym razem odpowiednio ozięble, ale Portugalczyka dopadła ciężka kontuzja i sezon ma już zasadniczo z głowy.
O ile nieobecność Pepego to coś, do czego drużyna zdążyła się już przyzwyczaić, o tyle trener Manuel Pellegrini ma spory problem w środku pola. Pod dużym znakiem zapytania stoi występ Lassany Diarry, a do tego z całą pewnością odpadli już Kaká i Karim Benzema. Na szczęście do dyspozycji Chilijczyka powinien być Guti.
Jeśli jednak przyjmiemy wariant bez blond Hiszpana i bez Lassa, w pomocy zobaczymy najprawdopodobniej Estebana Granero, Xabiego Alonso i Rafaela van der Vaarta, ale… kto wie, może Fernando Gago pojawi się w wyjściowej jedenastce? Właściwie nie sposób przewidzieć, co postanowi Pellegrini, tym bardziej, że prawie na pewno będzie musiał uzupełnić kadrę choć jednym zawodnikiem z Castilli.
Najlepszą obroną jest atak
W myśl tej zasady Getafe ma problemy w defensywie, natomiast do dyspozycji Míchela pozostają wszyscy zawodnicy ofensywni – oprócz, niestety, Soldado, który wypadł ze składu do końca sezonu. I tak, doświadczony Daniel „Cata” Díaz leczy kontuzję, natomiast Miguel Torres jest zawieszony, a bramkarz Óscar Ustari wciąż zmaga się z kontuzją i jego występ jest mocno niepewny. W związku z tym obronę Getafe sformują David Cortés, Mario, Rafa i Mané, w bramce zaś stanie „nasz” Jordi Codina. Jest to właściwie jedyne możliwe ustawienie linii obronnej, chyba że co defensywy cofnięty będzie Derek Boateng, nominalny defensywny pomocnik, który zaczynał karierę jako napastnik. W odwodzie pozostaje David Belenguer, ale ten zawodnik jest właściwie jeszcze kontuzjowany i znalazł się w kadrze meczowej tylko na wszelki wypadek.
Jeżeli Ghańczyk nie zagra jako obrońca, będzie defensywnym pomocnikiem wspólnie z Javierem Casquero. Przed tą dwójką zagra Dani Parejo, natomiast na skrzydłach będą biegać Pedro León i Manu del Moral lub Jaime Gavilán. Jedynym napastnikiem będzie albo Wenezuelczyk Nicolás Fedor (znany szerszej publiczności jako Miku), albo też wspomniany Manu del Moral.
Do Getafe – które jest, przypomnijmy, samodzielnym miastem (nie zaś dzielnicą Madrytu) i kolebką hiszpańskiego lotnictwa (stąd samoloty w herbie klubu) – jedziemy oczywiście po trzy punkty, ale w żadnym wypadku nie możemy jechać jak po swoje. Przyjaźń przyjaźnią, ale mecze na Coliseum Alfonso Pérez zawsze były dla Realu Madryt trudne. W zeszłym sezonie przegraliśmy aż 1:3, rok wcześniej wygraliśmy tylko 1:0, w sezonie 2006/2007 wynik był taki sam, lecz na korzyść gospodarzy, rok wcześniej mecz skończył się remisem 1:1, a w marcu 2005 roku Getafe wygrało 2:1.
Trzy punkty są nam oczywiście niezbędne, ale wcale nie będzie o nie łatwo. Ósme w tabeli Getafe przegrało w tym sezonie u siebie tylko trzy mecze – to o trzy więcej niż Real Madryt i Barcelona, ale przecież Getafe nie walczy o mistrzostwo Hiszpanii. A jeśli my nie wygramy tego meczu – i innych o podobnym poziomie trudności – grozi nam, że wkrótce również nie będziemy w owej walce uczestniczyć.
A na koniec – tak strzela(ł) Roberto Soldado w barwach Getafe:
http://www.youtube.com/watch?v=2Gs2MsQOKxg